z wierszy szkolnych (1)

Cytat

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań – na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc – widzą wszystko oddzielnie
Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford… że kino…
Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: „od nagłej śmierci…
…od wojny… głodu… odpoczywanie”
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

Jakub Ćwiek, konfederata honoris causa

Notatka na marginesie

Nikt nic nie czyta; jeśli czyta, nic nie rozumie; jeśli rozumie, natychmiast zapomina
— Stanisław Lem

Poczytny polski autor fantastyki Jakub Ćwiek postanowił się wypowiedzieć na temat przykrej sytuacji powtarzającej się ostatnio w południowych stanach USA: mianowicie terroryści politycznej poprawności doprowadzili do sytuacji, w której szlachetna flaga konfederatów jest usuwana z różnych miejsc publicznych, instytucji, lokalnych budynków rządowych, ba, planuje się nawet usunięcie jej z kilku stanowych rejestracji samochodowych. Ofiarą może też paść ulubiony serial poczytnego autora Ćwieka.

Ta oczywista i przerażająca opresja, której poddawani są (biali) obywatele stanów takich jak Południowa Karolina czy Georgia sprowokowała poczytnego pisarza do napisania wysoce emocjonalnego artykułu, którego kopię pozwoliłem sobie zarchiwizować.

Rozbuchane emocje poczytnego autora Ćwieka nie pozwoliły mu niestety sprawdzić, co właściwie dzieje się w Charleston, co jest przyczyną, co jest skutkiem – i jak to właściwie z tymi konfederatami i wojną secesyjną było. Udało się za to poczytnemu pisarzowi Ćwiekowi zademonstrować w działaniu pierwsze dwie części prawa Lema: nic o stanach południowych nie przeczytał, a jeśli nawet przeczytał, to nie zrozumiał.

jak deportuje się stal

Notatka na marginesie

Piszący w poczytnym piśmie „Rzeczpospolita” polonista z katońskim zacięciem, kawaler Orderu Odrodzenia Polski, prawicowy patriota, szef działu „Opinie” i – łagodnie rzecz ujmując – rasistowska szuja, pan (Marcin) (Dominik) Zdort zadał kilka tygodni temu poważne pytanie:

Dokąd deportować Tatarów?

Pan (Marcin) (Dominik) Zdort nie czuje bowiem z polskimi Tatarami więzi cywilizacyjnej i w związku z tym obawia się o ich lojalność.

Mam pytanie znacznie poważniejsze: dokąd deportować (Marcina) (Dominika) Zdorta i jak właściwie radzić sobie z kanaliami jego pokroju? I co zrobić z polską prawicą z którą przyzwoity człowiek po prostu nie może czuć jakiejkolwiek, nie tylko cywilizacyjnej, więzi?

Fanom heroizmu per procura

Notatka na marginesie

Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią. (…)
– Władysław Anders w liście do podpułkownika Mariana Dorotycz-Malewicza „Hańczy”, Linia Gotów, 31 sierpnia 1944.

artykuł o wyraźnych cechach satyry na niektórych polskich sędziów

Notatka na marginesie

Choć wypowiedź była obraźliwa, to nie wypełniono znamion czynu zabronionego, gdyż był to program satyryczny, a nie informacyjno-publicystyczny – uzasadniała wyrok sędzia Magdalena Garstka-Gliwa.

Mówiła, że sąd dał wiarę oskarżonym, iż ich intencją nie było znieważenie, a zatem nie działali w tzw. zamiarze bezpośrednim (gdy ktoś chce dokonać przestępstwa, a nie tylko godzi się na nie). Sędzia podkreśliła, że tylko taki zamiar pozwala na uznanie winy w tym przypadku.

Zarazem przyznała, że Gajadhur mógł czuć się znieważony, ale sąd inaczej niż on ocenił zachowania podsądnych, uznając że nie powinien on być „przewrażliwiony”. „Pokrzywdzony powinien umieć ocenić, co jest satyrą, a co szerzeniem rasizmu” – oświadczyła sędzia Garstka-Gliwa. Jej zdaniem nie doszło do szerzenia rasizmu, bo audycja była satyrą na pewne zachowania.
– za Gazetą Wyborczą

No więc sędzia Magdalena Garstka-Gliwa wydaje się być głupia jak but.

(Uwaga: ten artykuł jest satyrą na polskich sędziów i nie jest jego intencją znieważenie sędzi Garstki-Gliwy. Sędzia Garstka-Gliwa wykazała, że potrafi ocenić, co jest satyrą, a co znieważaniem, dlatego autor nie obawia się agresywnej reakcji bohaterki artykułu.)

naukowiec i gentleman

Notatka na marginesie

Prof. Radosław Zenderowski, politolog i socjolog, kierownik katedry stosunków międzynarodowych i studiów europejskich na Uniwersytecie Kardynała St. Wyszyńskiego w dyskusji o zasadności odwoływania spektakli teatralnych pod presją fundamentalistów religijnych:

demokracja liberalna jest największym dziadostwem, jakie kiedykolwiek w historii wynaleziono. Gorszym niż marksizm i komunizm. Mam nadzieję, że niedługo będzie ona jedynie złym wspomnieniem, jak niegdyś komunizm. Skala społecznej i kulturowej degeneracji ludzi żyjących w tym ustroju jest porażająca i niespotykana w żadnym innym ustroju.

Rzeczywiście. Niektórzy z nich zostają nawet potem profesorami.

o moralności, filozofii i poświęceniach

Notatka na marginesie

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Tępych Chujów i Odrażających Drani chciałoby niniejszym oświadczyć, że Tomasz Terlikowski, filozof i redaktor naczelny portalu Fronda nigdy nie należał do naszej organizacji. Ewentualna kandydatura PT Tomasza Terlikowskiego zostałaby odrzucona z najwyższym oburzeniem, ponieważ nie spełnia on minimalnych wymagań moralnych jakich oczekujemy od naszych członków.
– wyimek z oświadczenia, które dotarło do nas pocztą pantoflową